ok
Informacje z RESMANA
Podaj swój adres e-mail
ok
    Ilość odwiedzin na stronie: 11972659
Opinia
Jak często załatwiasz sprawy i zakupy drogą internetową
Regionalna Sieć Szerokopasmowa Aglomeracji Rzeszowskiej
Aktualności
Internet platformą dla idei kas samopomocowych
2008-01-15

Cała siła zamierzenia ma tkwić w komunikacyjnym i społecznym potencjale internetowej sieci. Skoro możemy wystawić na aukcji Allegro wygrzebany na strychu komiks z kapitanem Żbikiem i znajdą się na niego chętni, dlaczego w ten sam sposób nie zaoferować światu naszych finansowych potrzeb? A skoro w sieci jest nadreprezentacja osób zamożnych, może ktoś zechce te potrzeby spełnić (czyli określoną kwotę na ustalony czas pożyczyć)? Oczywiście nie za darmo, a na określony (niższy od bankowego) procent. Internetowy serwis skontaktuje ze sobą chętnych - biorcę i dawcę pieniędzy - oraz zorganizuje całą transakcję. Za to pobiera 1 proc. pożyczanej kwoty. Proste?

Na taki pomysł trzy lata temu wpadli założyciele brytyjskiego serwisu internetowego Zopa. Za Zopą stali ludzie od lat związani z branżą e-finansów - pomysłodawcy i założyciele pierwszego wirtualnego banku Egg (na jego sukcesie wzorowali się potem twórcy polskiego mBanku). Udało im się przyciągnąć potężnych inwestorów - fundusze, które wcześniej wyłożyły pieniądze na start m.in. eBay oraz wyszukiwarki Google.

W marcu 2005 r. Zopa ruszyła, a w świat poszła informacja o rewolucji w świecie finansów. Oto ludzie - ludziom, a konkretniej internauci - internautom, pożyczają pieniądze, choć nie za darmo. To był rodzaj internetowej kasy oszczędnościowo-pożyczkowej. O tyle lepszej, że bez pośrednictwa instytucji finansowych, bez konieczności utrzymywania oddziałów i pensji bankierów-krwiopijców. Socjologowie natychmiast ochrzcili to zjawisko mianem social lending (pożyczek społecznościowych), a alterglobaliści zapiali z zachwytu.

Zopa obsługuje dziś 170 tys. osób i za jej pośrednictwem zawierane jest 5 tys. transakcji miesięcznie. Jeszcze większą karierę zrobił jej amerykański odpowiednik - serwis Prosper, który obsłużył kredyty na ponad 100 mln dol. Serwisy do pożyczek społecznościowych powstały m.in. w Niemczech (smava.de), Holandii (boober.nl), Danii (fairrates.dk). Są nawet serwisy takie jak myc4.com czy kiva.org, za których pośrednictwem można udzielać mikropożyczek przedsiębiorczym mieszkańcom krajów nierozwiniętych. Na przykład mieszkającej w Ugandzie Sarah Mawejje i jej 5 wspólniczkom, które potrzebują 1700 dol., żeby kupić zarodniki grzybów (będą je potem hodować i sprzedawać, aby zarobić na życie). Albo Mazamowi Thaa, 35-letniemu mieszkańcowi Wysp Togo, który potrzebuje 1100 dol. na zakup pola z palmami kokosowymi (z kokosów będzie wyrabiał alkohol).

Firma Forrester Research szacuje, że w 2010 r. przez serwisy społecznościowe przepłynie na świecie miliard dolarów. A już wczesną wiosną social lending trafi do Polski za sprawą serwisu Monetto.pl.

Twórcy serwisu Monetto.pl nie silą się na oryginalność. Kopiują rozwiązania sprawdzone na świecie. Dotyczy to też inwestora, którego przekonali do swego pomysłu. Został nim fundusz IIF, który niegdyś uczestniczył m.in. w powstaniu ComArchu, banku Inteligo oraz usługi płatności rachunków w sklepowej kasie pod nazwą Moje Rachunki.

Żeby zostać pożyczkodawcą, trzeba będzie podać podstawowe dane osobowe, w tym obowiązkowo numer rachunku bankowego. - Nie mamy zamiaru zastępować urzędu skarbowego i sprawdzać, skąd pochodzi pożyczany kapitał - mówi Łukasz Banach, jeden z twórców Monetto.

Za to dokładnie prześwietlani będą pożyczkobiorcy. To od ich uczciwości i regularnych spłat rat będzie zależeć powodzenie przedsięwzięcia. Oni muszą dostarczyć e-mailem fotokopie dokumentów tożsamości, numer konta, listę już zaciągniętych kredytów, miesięcznych wydatków, zaświadczenia o zarobkach oraz zgodzić się na ich sprawdzenie (m.in. u pracodawcy i w Biurze Informacji Kredytowej, które przechowuje dane o wszystkich klientach, którzy zaciągali bankowy kredyt).

Na tej podstawie serwis Monetto będzie prowadził scoring, czyli sprawdzał wiarygodność kredytową biorcy, oraz przypisywał go do jednej z pięciu grup (od najlepszej do niskiej). Ta punktowa ocena oraz niektóre informacje będą widoczne dla potencjalnych pożyczkodawców. Na tej podstawie będą mogli oszacować, jakie ryzyko ponoszą.

Potem wszystko odbywa się na podobnych zasadach jak w przypadku aukcji na Allegro. Biorca pisze, na co i ile potrzebuje pieniędzy (minimalnie 500 zł, maksymalnie 25 tys. zł, najdłużej na trzy lata) oraz jaki najwyższy procent zgadza się zapłacić. Dawca lub dawcy (bo na jeden kredyt zrzucić się może nawet kilkadziesiąt osób) deklarują, ile chcą pożyczyć i na jaki procent.

Gdy aukcja się kończy, transakcja zawierana jest online, a pieniądze zmieniają właściciela. Spłata odbywa się w miesięcznych równych ratach. Wszystkie transakcje będą dokonywane przy pomocy mBanku. - Pieniądze nigdy nie będą do nas trafiały. Jesteśmy tylko platformą do kontaktu - tłumaczy Banach.

Monetto organizuje również techniczną stronę transakcji, przechowuje wszystkie dane, monitoruje terminowość spłat oraz rozdziela wpłacane raty proporcjonalnie między wszystkich dawców, za co inkasuje prowizję. Serwis wyliczy też kwotę podatku Belki (19 proc. od zysku), którą będziemy musieli samodzielnie wpłacić do urzędu skarbowego oraz udzieli porad prawnych - w jakiej sytuacji i ile podatku od czynności cywilno-prawnych (PCC) muszą uiścić biorcy.

Więcej...

wstecz

Ankieta
Czy posiadasz numer telefonu internetowego?
projekt i realizacja: ideo start wstecz do góry