ok
Informacje z RESMANA
Podaj swój adres e-mail
ok
    Ilość odwiedzin na stronie: 11949885
Opinia
Jak często załatwiasz sprawy i zakupy drogą internetową
Regionalna Sieć Szerokopasmowa Aglomeracji Rzeszowskiej
Aktualności
Przedostatnie miejsce Polski w informatyzacji administracji kraju
2008-11-24
Należy przyznać rację Tadeuszowi Rossowi, posłowi PO. Polska to dziwny kraj. Jako jedyny w Unii Europejskiej ma dziwne rozwiązania instytucjonalne w obszarze wprowadzania technologii komunikacyjno-informacyjnych w społeczeństwie i administracji. To "informatyzacja" - dział, minister i ustawa w jednym. Zakres i poziom umocowania tych rozwiązań mogą robić wrażenie.

Historia w pigułce

Z upływem czasu, z każdą kolejną ekipą, instrumenty zarządzania informatyzacją ulegają wzmocnieniu. Od 1989 r. do 1994 r. w tej sprawie niewiele się działo. Od czasu do czasu organizowano spotkania informatyków "rządowych" z przedstawicielami biznesu w Łańsku.

Dopiero nominowanie na premiera, pasjonata komputerów, Waldemara Pawlaka w 1993 r., zaowocowało najpierw powołaniem pełnomocnika premiera ds. informatyki, a potem specjalnej Rady do zajmowania się tymi zagadnieniami w państwie. Rad było kilka. Powoływano je przy różnych organach państwa - Prezesie Rady Ministrów, Radzie Ministrów, Ministrze Administracji. Był nawet pomysł na "superradę" przy Prezydencie RP. Chyba dlatego nie wypalił, że w latach 1998-2001 o informatyzację rozgorzał bój między ministrami właściwymi do spraw administracji oraz łączności, w kontekście tzw. problemu roku 2000 i przygotowań Polski do wstąpienia do UE.

Przełom nastąpił wraz z powstaniem rządu Leszka Millera. Podjęto brzemienną w skutki decyzję polityczną o wprowadzeniu zasadniczych zmian w zakresie zarządzania technologiami ITC. W 2002 r. w ramach administracji rządowej powołano specjalny, nowy dział - informatyzację, wraz z ministrem za ten dział odpowiedzialnym. W okresie rządów Leszka Millera i Marka Belki od lipca 2003 r., ten dział administracji funkcjonował w ramach Ministerstwa Nauki i Informatyzacji. Pierwszym ministrem ds. informatyzacji był bezpartyjny profesor. W budżecie pod numerem 27 wyodrębniono nową jego część - informatyzacja. Jeszcze 2003 r. opracowano Strategię Informatyzacji Rzeczpospolitej Polskiej - e-Polska na lata 2004-2006. W lutym 2005 r. uchwalono ustawę o informatyzacji działalności podmiotów realizujących zadania publiczne. W czerwcu tego samego roku Rada Ministrów przyjęła zaś Strategię kierunkową rozwoju informatyzacji, a w lipcu powołano Radę Informatyzacji.

26 pozycję
z 27 państw członkowskich miała Polska w 2007 r. pod względem poziomu 20 podstawowych usług publicznych online w Polsce, za nami była tylko Bułgaria.
Na początku listopada 2005 r. drugim ministrem ds. informatyzacji zostaje wiceprzewodniczący zwycięskiej partii Prawa i Sprawiedliwości. Z jego inicjatywy zlikwidowano Ministerstwo Nauki i Informatyzacji, a dział "informatyzacja" włączono w struktury Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. Minister właściwy ds. informatyzacji został wicepremierem i dodatkowo jest ministrem właściwym dla działów: sprawy wewnętrzne, administracja publiczna i wyznania religijne oraz mniejszości narodowe i etniczne. W sierpniu 2006 r. Rada Ministrów uchwaliła pierwszy Plan Informatyzacji Państwa. Premier Kazimierz Marcinkiewicz powołuje Międzyresortowy Zespół ds. informatyzacji, który w marcu 2007 r. Premier Jarosław Kaczyński przekształca w Komitet Rady Ministrów do Spraw Informatyzacji i Łączności. Dzięki Komitetowi dział "informatyzacja" zagospodaruje istotną część środków Funduszy Strukturalnych UE planowanych do realizacji w latach 2007-2013. Wtedy też powstaje Plan Informatyzacji Państwa na lata 2007-2010, we wrześniu 2006 r.

Po kolejnych wyborach, w 2007 r. ministrem od informatyzacji zostaje sekretarz generalny Platformy Obywatelskiej. Podobnie jak jego poprzednik z PIS jest wicepremierem i wielozakresowym ministrem. Intensywny rozwój działu "informatyzacja" jest kontynuowany. Wszystkie zdobyte pozycje zostają utrzymane, co więcej, w lutym 2008 r. mister ds. informatyzacji powołuje specjalną jednostkę organizacyjną administracji rządowej do prowadzenia projektów informatycznych - Centrum Projektów Informatycznych.

W kolejnych miesiącach minister ds. informatyzacji sygnalizuje ambicje wykorzystania CPI do koordynacji i centralizacji procesu informatyzacji administracji rządowej. Na ukończeniu są prace nad doskonalszą Strategią rozwoju społeczeństwa informacyjnego w Polsce do 2013 r., a prace nad kolejną, jeszcze doskonalszą wersją Planu Informatyzacji Państwa są zapowiadane. W uzgodnieniach międzyresortowych pojawiają się projekty dalszego doskonalenia ustawy o informatyzacji. Laikom wydaje się, że informatyzacja weszła w stadium bliskie doskonałości i niezmąconego rozwoju. Wtajemniczeni wiedzą jednak, że do wykonania pozostał jeszcze jeden, bodaj najważniejszy krok.
Postawmy na modernizację administracji

Pewnym problemem, który może niepokoić, jest praktyka. Oczywiście, zawsze według aktualnie rządzących, trudna sytuacja ma charakter przejściowy i wynika z niekompetencji, lenistwa i głupoty poprzedników. W 2002 r. - gdy aspirowaliśmy do Unii Europejskiej, zaś tzw. informatyzacja w Polsce raczkowała - poziom e-usług publicznych w naszym kraju był niższy od poziomu w 14 krajach UE, nieznacznie wyprzedzaliśmy Luxemburg. W 2007 r., po czterech lat obecności w UE, poziom 20 podstawowych usług publicznych online w Polsce lokuje nas przed Bułgarią, na 26. pozycji z 27 państw członkowskich. Jeżeli jednak uwzględni się praktycznie zerowy poziom innowacyjności e-usług oferowanych przez naszą administrację, to Bułgaria może się czuć zagrożona w walce o miano unijnej, czerwonej latarni "informatyzacji".

Czy można zatem zauważyć zbawienny wpływ "rozwoju" działu informatyzacja na poziom e-usług oferowanych przez administrację w Polsce? Najlepszą odpowiedź na to pytanie można uzyskać analizując historię i stan obecny systemu e-PUAP. Wystarczy zajrzeć do dokumentów z 2003 r., by przekonać się, że Wrota Polski, protoplasta systemu e-PUAP, miały udostępniać obywatelom i przedsiębiorcom większość z 20 rekomendowanych przez UE e-usług. Po pięciu latach zmagań jako kraj odnieśliśmy wspaniały sukces. Mamy system informatyczny e-PUAP, wspierający administracje wszystkich szczebli w udostępnianiu usług online, ale samych usług nie ma komu uruchomić.

W 2003 r., gdy tworzono dział "informatyzacja", byłem dyrektorem Departamentu Rejestrów Państwowych w MSWiA i w imieniu ministra właściwego ds. administracji publicznej sprawowałem nadzór nad ewidencją ludności, pojazdów, kierowców, dowodów osobistych, paszportów, a także funkcjonowaniem systemów wydawania dowodów osobistych i paszportów, rejestracji stanu cywilnego i jeszcze kilka innych zagadnień, które miały podlegać informatyzacji. Rząd nie widział potrzeby uruchomienia programu modernizacji administracji, przekształcenia jej w ramach nowych rozwiązań prawnych, organizacyjnych czy finansowych wynikających z naszego uczestnictwa w UE. Panaceum na wszystko miały być rozwiązania informatyczne, najpierw system do elektronicznej wymiany dokumentów z UE i Wrota Polski, potem zaś e-PUAP. To wówczas poznałem sposób postrzegania administracji publicznej, przez informatyków z działu informatyzacja, który najlepiej odzwierciedla powiedzenie, "jeżeli twoim jedynym narzędziem jest młotek, wszystkie problemy postrzegasz jako gwoździe!".

Celem działania państwa nie może być "informatyzacja" administracji, jak wynika to z art. 12a ustawy o działach administracji rządowej. Najwyższa pora obalić mit, że e-usługi mogą wprowadzić informatycy zatrudnieni w administracji, branżowe stowarzyszenia i firmy IT. Modernizacja administracji publicznej jest zbyt poważną sprawą, aby powierzać ją informatykom. Za nowoczesny kształt administracji i właściwy do potrzeb społecznych poziom usług świadczonych na rzecz obywatela i przedsiębiorców odpowiadają politycy, ale nie informatycy. Budowa systemów informatycznych niczego nie rozwiąże, jeżeli administracja, jako taka, nie jest zainteresowana i przygotowana do świadczenia tych usług od strony prawnej, organizacyjnej i finansowej.

Największe, funkcjonujące w administracji rządowej systemy powstały jako "produkt uboczny" w czasie rozwiązywania istotnych problemów społecznych. Mimo upływu lat, funkcjonują i wspierają administrację w realizację jej zadań. Systemy celne służą do pobierania cła na wspólnej, europejskiej granicy, KSI ZUS jest narzędziem gromadzenia i przetwarzania informacji na potrzeby nowego systemu ubezpieczeń społecznych, zaś system IACS wspiera wypłatę dopłat bezpośrednich dla rolników w ramach wspólnej polityki rolnej. Wydaje się, że taka sytuacja będzie trwała tak długo, jak systemy te będą pozostawały poza obszarem działu "informatyzacja".

Jeżeli jednak rząd uzna, że dla poprawy wizerunku w UE, należy wydatkować kilka miliardów złotych na uruchomienie rozwiązań technicznych do świadczenia innowacyjnych e-usług, z pomocą których może zostać obsłużony promil spraw wnoszonych przez obywateli, to potrzebny nam jest Plan Modernizacji Administracji Rządowej, a nie kolejny, jeszcze lepszy Plan Informatyzacji Państwa.

Można też przyjąć ostateczne rozwiązanie. W ramach doskonalenia procesu informatyzacji administracji publicznej należy zlikwidować administrację, tak by została czysta informatyzacja. Jeżeli wszystkie problemy uda nam się sprowadzić do problemu informatyzacji, to do ich rozwiązania wystarczy mam jedno narzędzie - informatyka. Można dać głowę, że wówczas Bułgaria pozostanie bez szans w walce o miano "czerwonej latarni" e-usług w UE. Tylko dlaczego na genialny w swej przewrotności pomysł, niebudowania za duże pieniądze nikomu niepotrzebnych systemów do e-usług, wcześniej nie wpadli inni Europejczycy? No cóż, Polska to dziwny kraj...

Czytaj całość...
wstecz

Ankieta
Czy posiadasz numer telefonu internetowego?
projekt i realizacja: ideo start wstecz do góry